Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/104

Ta strona została przepisana.

wzrok jego, odwrócił głowę w inną stronę, niedbale opuścił się na ziemię, otworzył tłomoczek, wydobył trochę żywności, i rzuciwszy na około baczne spojrzenie zaczął się posilać.
— O tak, to dobrze, — rzecze major; — Lis będzie miał siły i bystre oczy, do znalezienia drogi jutro rano... W tém posłyszawszy lekki szelest wzruszonych liści zamilkł trochę; lecz natychmiast przypominając potrzebę zajęcia uwagi dzikiego, dodał:
— Trzeba nam będzie ruszyć z miejsca przed wschodem słońca, żeby Montkalm nie przeciął drogi do twierdzy.
Kiedy Hejward to mówił, ręka Magui bezwładnie opadła mu na udo, oczy utkwiły się w ziemię, głowa schylona na bok, została bez ruchu, zdawało się nawet ze uszy podniosły się w górę; jedném słowem można go było wziąść za posąg wyrażający czujność.
Hejward postrzegłszy to, nieznacznie wyjął prawą nogę ze strzemienia, i zbliżył rękę