Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/109

Ta strona została przepisana.

czy to daniel, czy Indyanin, podskoczywszy kilka razy upaść musi.
— Ale dla czegóż nie mamy go ścigać dalej? Wszakże nas czterech, a on jeden i raniony.
— Czy się już Panu żyć sprzykrzyło? to ten djabeł czerwony wprowadzi pana pod same tomahawki swoich towarzyszów, kiedy coraz bardziej zapalając się będziesz leciał za nim. Już i tak, jak na człowieka co usypiał nieraz, spodziewając się usłyszeć krzyk wojny, postąpiłem nierozważnie: huk broni ognistej może dać hasło zasadzkom ukrytym. Ależ bo pokusa była tak naturalna! — No, przyjaciele, nie dobrze bawić dłużej w tym ostępie, trzeba z niego tak wykluczyć, żeby najprzebieglejszy Mingo nie zawietrzył tropu; inaczej włosy nasze będą jutro powiewały na dworze przed obozem Montkalma.
Skoro strzelec, jako człowiek znający całą wielkość niebezpieczeństwa, lecz razem pełen odwagi potrzebnej do wydobycia się