Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/110

Ta strona została przepisana.

z niego, dał tę straszną przestrogę} Hejwardowi zaraz przyszły na myśl dwie piękne towarzyszki powierzone jego opiece i W nim tylko mogące pokładać nadzieję. Ozierając się na około i daremnie usiłując przeniknąć wzrokiem czarną ciemność lasu, t rozpaczą wyobrażał sobie, że dwie młode osoby, Wszelkiej pomocy ludzkie) pozbawione, lada chwila mogą bydż w ręku barbarzyńców, którzy sposobem źwierząt drapieżnych czekali nocy, Łeby tém pewniejszy i bardziej niebezpieczny cios swej zdobyczy zadać. Z rozpaloną wyobraźnią, patrząc na okryte zwodniczym mrokiem przedmioty, nie raz krzak kołysany wiatrem, lub drzewo zwalone wichrem, brał za straszliwe widma. Wielekroć zdawało mu się, że z pomiędzy gałęzi wyglądają szkaradne twarze Indyan siedzących każdy krok podróżnych.
Już kilka obłoczków nad puszczą zrumienionych ostatnim promieniem słońca, zaczynnało tracić szkarłatną swą barwę, a u stop