Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/116

Ta strona została przepisana.

matki i nikomu dobrowolnie nic złego nie zrobi.
— Kiedy ludziom chodzi o życie dane im od Boga, natenczas i krew bliźnich tyle u nich znaczy, co krew zwierząt dzikich; a zatem jeżeli odezwiesz się jeszcze choć z jedném słowem, zostawię WPana Makwom — Puszczaj strzałę, Unkas, tylko weź dobrze; nie mamy czasu poprawiać drugą.
Nim wymówił te słowa, już ugodzone zrzebię wspięło się słupem i padłszy na przednie kolaną próżno usiłowało powstać. W tém prędki jak myśl Szyngaszguk, pociągnął mu nożem po gardle i chwyciwszy oburącz, rzucił do rzeki.
Czyn ten okrótny na pozor, lecz istotnie potrzebny, najlepiej dał poznać wędrowcom stopień grożącego niebezpieczeństwa, a niezachwiana obojętność jego sprawców, nową przejęła ich trwogą. Drżące dwie siostry tuliły się jedna do drugiej, a Hejward prawie mimowolnie sięgnął ręką do pasa, gdzie