Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/119

Ta strona została przepisana.

roztropnością ukryli konie. Na wodzie nie zostają ślady, a ciemność tej jaskini oślepiłaby i sowę.
Wkrótce przybrnęli tutaj; Strzelec znalazłszy Mohikanów, znowu zaczął z nimi się naradzać; a tymczasem ci, których los zależał od dobrej wiary i roztropności tych mieszkańców lasu, mieli porę przypatrzyć się bliżej swemu stanowisku.
Zwężona tu rzeka cisnęła się między dwie tak strome skały, że wierzchołek jednej wychylał się aż nad łódkę podróżnych, ponieważ zaś zbliżone ich grzbiety łączyły rozłożyste drzewa, płynęła jak pod sklepieniem jakiem. Cały ten wąwóz nieprzenikniona, napełniała ciemność: w górze przebijał się tylko między gałęźmi nocny błękit nieba, z tyłu kręte wybrzeże zamykało widok, a z przodu i jak się zdawało dosyć blisko, woda spadając jakby z obłoków chłonęła się w przepaść z rykiem daleko rozlegającym się po lasach. W tey ustroni na