Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/142

Ta strona została przepisana.

duma zwykle panująca na jego czole ustąpiła teraz miejsca tej spokojności ociężałej, jakiej się oddaje wojownik indyjski, skoro już żaden powód mocy jego do działania niewyzywa. Z chwilowych jednak wzruszeń ukazujących się w nim kiedy niekiedy łatwo miarkować można było, że za najmniejszém oburzeniem namiętności, owe rysy, któremi dla postrachu nieprzyjaciół twarz namazał, uczyniłyby cały swój skutek.
Przeciwnie, czujne i ruchawe oko strzelca nie spoczywało ani na chwilę. Zajadał on wprawdzie tak smaczno, jak gdyby żadna nie trwożyła go obawa, lecz właściwa mu ostrózność wydawała się zawsze. Nie raz tykwa lub kęs źwierzyny zostały zawieszone przed jego ustami, kiedy schyliwszy głowę na bok, nadstawiał ucha jakby słuchając czy jakikolwiek głos obcy nie mięsza się z szumem wodospadu. Poruszenie to zawsze boleśnie przypominano wędrowcom naszym wątpliwość ich losu i czyniło mniej