Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/150

Ta strona została przepisana.

odpowiedzieli jemu. Słuchali oni jeszcze jakby spodziewając się powtórzenia tego krzyku, a na ich twarzach malowało się zadziwienie którem sami przejęci byli. Nakoniec pomówili między sobą w języka Delawarów, i Unkas wyszedł przez otwór przeciwległy temu, kędy podróżni weszli. Po jego wyjściu strzelec odpowiedział na zadane pytania.
— Co to jest, — rzecze, — lab coby bydź mogło, tego nikt tu powiedzieć nie umie, chociaż Szyngaszguk i ja sam, trzydzieści lat chodziemy po lasach. Sądziłem ze nie masz żadnego głosu Indyanina albo dzikiego zwierza, któregobym na własne nie słyszał uszy, lecz poznaję teraz ze byłem zarozumiałym i próżnym.
— Czy nie jest to ten okrzyk, który dzicy wydają kiedy chcą nieprzyjaciół przerazić? — zapytała Kora poprawując na głowie zasłonę ze spokojnością, jakiej nie dzieliła jej siostra.