Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/153

Ta strona została przepisana.

ward, — czy jesteście bezpieczne w swojej warowni, a potém pomówiemy o reszcie.
Poszedł w koniec jaskini i znalazł podobne pierwszemu wyjście również zakryte zasłoną, a skoro ją podniosł obwiało go świeże i chłodne powietrze z nad wody. Bystra rzeka, wązkiém lecz głębokiém korytem wydrązoném przez się w skałach płynęła tu prawie pod nogami jego. Spienione nurty raz cofały się w biega i wrzały na miejscu, drugi raz gwałtownie lecąc na przód, z szumem waliły się z progu w przepaść ręką przyrodzenia utworzoną. Miejsce to obronne samo przez się, zdało mu się wolném od wszelkiej obawy.
— Przyrodzenie utworzyło z tej strony nieprzebytą zaporę, — rzecze do towarzyszek przed spuszczeniem zasłony ukazując im ten widok wspaniały; — wiedząc zatém, że od wejścia bronią was wierne i waleczne straże, czemużbyście nie miały usłuchać rady dobrego gospodarza naszego? Kora pewno zgo-