Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/154

Ta strona została przepisana.

dzi się ze mną, że sen potrzebny dla was obu.
— Kora może uznać tę radę za rozsądną, ale nie koniecznie potrafi podług niej postąpić, — odpowiedziała starsza, siadając obok Aliny na kupie szafranowych gałęzi i liści. — Gdyby nawet nie ten krzyk okropny, i tak już byłoby dosyć przyczyn do oddalenia snu od powiek naszych. Zważ sam Hejwardzie, czy córki mogą napomnieć o tém, jakiej niespokojności doświadczać musi ojciec, kiedy oczekiwane dzieci nocują nie wiedzieć gdzie, śród dzikich lasów i niebezpieczeństw wszelkiego rodzaju!
— Twój ojciec Koro, jest żołnierzem; wie on że zdarza się zbłądzić w puszczy.
— Alę zawsze jest ojcem, a przyrodzenie zawsze rozciąga swe prawa.
— Z jakiémże pobłażaniem ulegał on wszystkim mym chęciom, wszystkim kaprysom, wszystkim głupstwom moim! — rzecze Alina ocierając oczy: — wielki nierozsądek z naszej strony moja siostro, żeśmy się