Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/156

Ta strona została przepisana.

— Któżby wątpił o tém znając go dobrze, — odpowiedział major. — Wspominał, wspominał w najczulszych wyrazach i mówił wiele takich rzeczy, których nieśmiem powtórzyć, chociaż za najsłuszniejsze uważam. Powiedział mi jednego razu....
Dnnkan niemógł dokończyć, bo kiedy trzymał oczy wlepione w Alinę, która poglądała na niego z niecierpliwością przywiązania dziecinnego, lękając się stracić słówko, ten sam krzyk okropny, co ich przeraził wprzódy, rozległ się znowu. Kilka minut trwało milczenie przestrachu i wszyscy troje poglądali jedno na drugiego z niespokojnością oczekując powtórzenia się wrzasku. Nakoniec podniosła się zasłona przykrywająca pierwsze wnijście i strzelec ukazał się z twarzą pomieszaną, jak gdyby zaczynał upadać w duchu przed tajemnicą zwiastującą niebezpieczeństwa nie znane, które jego odwagę, doświadczenie i przemysł zniweczyć mogły.