Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/161

Ta strona została przepisana.

w innym razie. Koro! wyobraź sobie że jesteś bezpieczna, a co teraz prawdziwie może powiększać twój przestrach, nową sprawi ci przyjemność.
— Słuchajcie! — zawołała Alina. Wezwanie to było daremne. Wrzask ten sam co wprzódy, wychodząc jak się zdawało z głębi wody, ze śrzodka rzeki, rozległ się po okolicznych lasach i powtórzył się odbiciem o wszystkie skały.
— Jestże tu ktokolwiek, coby mógł powiedzieć jakie to głosy? — rzecze strzelec, — jeżeli jest niech powie, bo co ja, to sądzę że nie są ziemskie!
— Jest, jest ten, co może was wyprowadzić z błędu, — odpowiedział Hejward. — Poznaję już teraz dokładnie jakie to krzyki, słyszałem je nie raz na polu bitwy i w wielu innych zdarzeniach często przytrafiających się żołnierzowi: jestto okropny krzyk zdychającego konia: zwykle wydziera go boleść, ale czasem i strach zbyteczny. Albo na mego