Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/163

Ta strona została przepisana.

tro będziemy bez koni, ataki kawał drogi przed nami.
Młody wód zbiegł już nad brzeg rzeki i zabierał się siadać do łódki, żeby wypełnić to polecenie? kiedy długie wycie przez kilka minut rozchodząc się w powietrzu oznajmiło że wilki, czy to zrażone niepodobieństwem, czy nagłym spłoszone postrachem opuszczają swą zdobycz. Unkas powrócił zaraz i znowu jego ojciec ze strzelcem zaczęli naradzać się po cichu.
— Byliśmy tego wieczoru, — odezwał się nakoniec Sokole Oko, — jak myśliwi, którzy stracą kierunek czterech stron świata, gdy słońce cały dzień zakryte dla nich; ale teraz zaczynamy postrzegać znaki, które nam wskażą drogę, i już ścieżka uprzątnięta z cierni. Usiądźcie państwo pod tą skałą, jej cień gęstszy niżeli sosen; zaczekamy co Pan Bóg raczy uczynić z nami. Proszę rozmawiać po cichu, albo lepiej żeby każdy przez czas niejaki ze swémi myślami rozmawiał tylko.