Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/164

Ta strona została przepisana.

Strzelec powiedział to głosem poważnym, znaczącym i zdolnym uczynić mocne wrażenie, chociaż sam nieokazywał już, najmniejszej bojaźni. Chwilowa ta słabość opuściła go natychmiast skoro objaśniła się tajemnica, na pojęcie której doświadczenie jego nie było dostateczne: a jakkolwiek znał wątpliwość obecnego położenia, łatwo wszakże dawało się widzieć, że uzbrojony w przyrodzoną sobie moc ducha, gotów był na wszystko coby się przytrafić mogło. Mohikanie usposobieni zapewne podobnież, obrali stanowisko jeden niedaleko drugiego i w ten sposób, aby sami ukryci w ciemności, mogli mieć na oku obadwa nadbrzeża rzeki.
W takiém zdarzeniu naturalnie wypadało podróżnym naśladować ostróżność swoich towarzyszów. Hejward poszedł do jaskini po kilka brzemion szafranowych gałęzi i rozesławszy je w wązkim przejściu z jednej do drugiej groty, zrobił dla dwóch