wiedzią. Zaledwo bowiem skończył mówić, straszliwy wrzask i wycie rozlegając się po lesie, lodem ścięły mu krew w żyłach. Rzekłby kto że szatani z piekła napełniwszy całe na około powietrze, wynurzali okrutną swą wściekłość przez najdziksze głosy. Trudno było zgadnąć skąd wychodziła ta wrzawa, gdyż rozlegała się po całej puszczy, rzece i jaskini nawet.
Obudzony tym hałasem Dawid, powstał jak wysoki i zatykając uszy obu rękami; — Co za wrzask, — zawołał, — piekło musiało się otworzyć żeby nas zagłuszyć takim krzykiem!
W tej chwili dziesiątek błyskawic mignęło na przeciwległym brzegu, tuż po nich huknęło tyleż wystrzałów i biedny Gamma bez czucia zaległ toż samo miejsce, gdzie tylko co spał tak smaczno. Dwaj Mohikanie na okrzyk tryumfu jaki nieprzyjaciele wydali widząc padającego Dawida, śmiało odpowiedzieli podobnymże wołaniem. Ogień
Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/168
Ta strona została przepisana.