Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/170

Ta strona została przepisana.

się dwie siostry, a w minutę potém i cała gromadka zebrała się tutaj.
— Udało sin temu szatanowi ocalić czuprynę, — rzecze strzelec z krwią najzimniejszą gładząc Dawida po głowie; — ale to dowodzi że człowiek może mieć język długi, a rozum krótki. Czyliż nie głupstwo sześć stop ciała i kości na gołej skale wysławiać rozjuszoney dziczy? To mię tylko dziwi, że jeszcze został przy życiu.
— Alboż żyje? — zapytała Kora głosem zupełnie niestosownym do tej odwagi, jaką udawać chciała; — czy można temu biedakowi przynieść jaką ulgę?
— Niech się pani nie lęka, — odpowiedział strzelec, — nie umarł jeszcze: zaraz się orzeźwi i będzie pamiętał tę naukę do dni życia. — Rzuciwszy potém na Dawida spojrzenie, ukośne, całv zajęty nabijaniem strzelby, ze spokojnością dziwną, — Unkas, — rzecze, — wciągnij go do jaskini i połóż na szafranie. Im dłużej będzie tam zostawał, tętn lepiej,