Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/189

Ta strona została przepisana.

leciały z wiatrem, lecz Indyanin za pniem ukryty został cały, a ukazując się natenczas ze wściekłym uśmiechem, drugi raz dał ognia i kula przeszyła czapkę strzelcowi. Dzikie wycia odezwały się znowu, znowu kule gradem zaczęły świstać nad głowami oblężonych, jak gdyby przez to nieprzyjaciele chcieli ich wstrzymać od ucieczki z miejsca, gdzie się spodziewali widzieć ich zgon od strzałów przemyślnego wojownika, który zdobył stanowisko na dębie.
— Trzeba położyć koniec temu wszystkiemu — rzecze strzelec niespokojnie oglądając się koło siebie. — Unkas, zawołaj ojca; potrzebna nam wszystka broń nasza, żeby tę gąsienicę zbić z tego drzewa.
Dano hasło i nim Sokole Oko nabił strzelbę, Szyngaszguk już przyszedł. Kiedy syn ukazał mu stanowisko groźnego nieprzyjaciela, wykrzyknienie Hug! wymknęło mii się, lecz odtąd ani podziwienia ani bojaźni zgoła nie było w nim widać. Strzelec i