Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/192

Ta strona została przepisana.

Nie było co odpowiedzieć na takie rozumowanie polityczne. W tein zamilkły wycia i strzały dzikich, a wszystkie oczy z obu stron zwróciły się na nieszczęśliwego, co się w tak okropném znajdował położeniu. Ciało jego kołysało się z wiatrem, a chociaż nie wydał najmniejszego jęku, najmniejszego głosu boleści, mimo odległość widać jednak było na jego twarzy obok wzgardy i groźby dla nieprzyjaciół udręczenia rozpaczy.
Trzy razy Sokole Oko zdjęty politowaniem podniósł strzelbę, trzy razy roztropność kazała mu kolbę opuścić na ziemię. Nakoniec zmordowana jedna ręka Hurona opadła w dół bez ruchu, a daremne usiłowanie żeby ją podnieść i chwycić za gałęź na której utrzymywał się drugą, podwoiło okropność widoku. Strzelec nie mógł wytrzymać dłużej, złożył się i dał ognia. Głowa dzikiego skłoniła się na piersi, drgnęły Wszystkie jego członki, dłoń uwolniła gałęż,