Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/193

Ta strona została przepisana.

zleciał w przepaść otwartą pod nim i zniknął z oczu na zawsze.
Mohikanie nawet nie wydali okrzyku tryumfu i jakby przejęci okropnością spojrzeli po sobie. Jedno zawycie odezwało się w stronie lasu, a po niém znowu głęboka nastała cichość. Sam tylko Sokole Oko całkiem był zajęty tém, co dopiéro uczynił i głośno narzekał na siebie, że uległ chwilowej słabości.
— Popełniłem dzieciństwo, — rzecze, — wystrzeliłem ostatni nabój prochu i ostatnią kulę. Cóż zależało na tém, czy on żyw, czy martwy spadłby w otchłań? wszakże zawsze spaść musiał. Unkas, zbiegaj do łódki i przynieś ztamtąd wielki róg z prochem; cały to nasz zapas, i chyba nie znam Mingów, jeżeli co do ziarna nie będzie nam potrzebny.
Młody Mohikan pobiegł spiesznie, a strzelec tym czasem grzebał się po wszystkich kieszeniach i z umartwieniem wstrząsał