Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/197

Ta strona została przepisana.

jąc na Mohikanów, pamiętajmy, że mamy krew czystą i pokażmy tym mieszkańcóm, lasów, że człowiek biały równie mężnie jak czerwony umie cierpieć i umrzeć kiedy ma czas przyjdzie.
Hejward spojrzawszy w tę stronę gdzie się zwróciły oczy strzelca, ujrzał z postępowania obu Indyan, że wszystka jego obawa nie była próżna. Szyngaszguk siedząc poważnie na ułamku skały, odwiązał nóż i tomahawk od pasa, a zdjąwszy z głowy pióro orle, czub swój jakby przygotowując do rychło spodziewaney operacyi wygładzał garścią. Twarz jego była spokojna, chociaż zamyślona, a czarne i błyszczące oczy utraciwszy zapał bitwy, przybrały wyraz stosowniejszy do obecnego położenia.
— Nie mamy jeszcze powoda rozpaczać, — rzecze major, — lada chwila może nam przyjść pomoc. Nie widzę nieprzyjaciół nigdzie w około; oni się cofnęli, opuścili bitwę