Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/199

Ta strona została przepisana.

ko od mogił swych przodków i nikt nić powie gdzie ich znaleść, póki będzie milczał język Szyngaszguka. Niech dobędą najostrzejszych nożów, niech podniosą tomahawki najcięższe, bo najszkodliwszego nieprzyjaciela mają w swém ręku. Unkasie, synu mój, ostatni szczepie szlachetnego drzewa, przywołaj nikczemników, powiedz niechaj się śpieszą, bo zmiękną im serca, i znowu tylko będą babami:
— Łowią oni teraz ciała swoich towarzyszów, — odezwał się słodki i poważny głoś młodego Indyanina. — Huronowie z węgorzami pływają w rzece, padają z dębów jak dojrzałe żołędzie, a Delawarowie śmieją się z tego.
— Tak tak, — rzecze strzelec wysłuchawszy charakterystycznej rozmowy dwóch Indyan: — « starają się oni rozegrzeć krew w sobie, i będą drażnili Makwów, żeby prędzej odebrać ostatni cios od nich. Ale ja co mam krew niezmięszaną, potra-