Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/210

Ta strona została przepisana.

ków. Wszystkie te znaki bezludności ustronia wlały w serce Hejwarda nowy promyk nadziei i pokrzepiły jego odwagę.
— Nie widać Huronów, — rzekł major zbliżając się do Dawida, który nie mogąc jeszcze przyjść do siebie po tym upadku, co mu bardziej niż kula odebrał zmysły, siedział na kamieniu oparty grzbietem o skałę; — skryjmy się w jaskini i zdajmy resztę na wolą Opatrzności.
— Przypominam sobie, — odpowie psalmista, — że razem z jedną z naszych dam milutkich, wznosiłem głos mój na złożenie dzięków Niebu; lecz sąd Boski ukarał mię za moje grzechy. Zasnąłem potem, a sen ten snem nie był i uszy moje rozdarły głosy tak fałszywe, jak gdyby już, w całém przyrodzeniu zepsuła się harmonija i przyszedł dzień ostatni.
— Oh nieboraku! — zawołał Hejward, — tylko co nie przyszedł dla ciebie dzień ostatni. Ale no; chodź za mną, zaprowadzę cię