Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/211

Ta strona została przepisana.

na miejsce, gdzie nie usłyszysz innych głosów prócz śpiewu twych psalmów, jeżeli zechcesz.
— Jest jakaś melodya w szumie wodospadu, — rzecze Dawid, ściskając sobie czoło, — i szmer bieżącej wody nie ma nic przykrego dla ucha. Ale czy nie napełniają powietrza, te głosy okropne], tłumne, jak dusze wszystkich potępieńców...
— Nie, nie, — przerwał Hejward, — ucichły wycia szatanów, i spodziewam się, że oni sami już odeszli. Wszystko spokojne i ciche, prócz wody rzecznej. Chodź do jaskini, będziesz mógł tam wydawać głosy przyjemniejsze dla ciebie.
Dawid uśmiéchnął się posępnie, chociaż na wzmiankę ulubionej muzyki, promyk radości błysnął w jego oczach. Nie ociągając się za tém, pozwolił siebie prowadzić na miejsce, gdzie mógł swobodnie dogodzić swemu upodobaniu, i oparty na ramieniu Hejwarda wszedł do jaskini.