Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/212

Ta strona została przepisana.

Pierwszém tu staraniem Hejwarda było, pomyślić o tém, żeby wejście nie dawało się postrzedz zewnątrz; zatknął więc je kapą szafranowych gałęzi, a dla uczynienia ciemniejszą tej wątłej zapory rozwiesił wewnątrz zasłonę Indyan. Tym sposobem słabe tylko światełko wpadało przez bardzo szczupły otwor wychodzący, jakeśmy już powiedzieli, na odnogę rzeki, która nieco niżej łączyła się z drugą.
— Nie lubię ja tego zdania Indyan: ulegać bez oporu, jak tylko zda się ze nie masz ratunku, — rzecze major, cały zajęty zabezpieczaniem swej twierdzy; — Nasza maxyma, że nadzieja trwa równo z życiem, daleko bardziej jest pocieszająca i właściwsza żołnierzowi. Tobie Koro nie mam potrzeby dodawać odwagi; twoja słabość, twój rozsądek uczą cię, co twojej płci przystoi; ale czy nie masz jakiego sposobu otrzeć łez trwożliwej siestrzyczce, płaczącej na twém łonie?