Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/213

Ta strona została przepisana.

— Jużem się uspokoiła Dunkanie, — rzecze Alina, usuwając się z rąk siostry, i usiłując mimo łzy okazać spokojność; — daleko jestem spokojniejsza teraz. Możemy bydź bezpieczne w tym zakątku; nie mamy się czego obawiać, któż tu nas odkryć potrafi? Miejmy nadzieję w tych ludziach szlachetnych, co się już tyle narażali dla nas.
— Kochana Alina nasza, mówi teraz jak córka Munra, — rzecze Hejward zbliżając się do niej, żeby uścisnąć jej rękę, — Mając przed oczyma dwa takie przykłady odwagi, któżby mógł bez wstydu nie zostać bohaterem?
Usiadł potém na środku jaskini i ścisnął mocno w ręku pozostały pistolet, a z brwi zmarszczonych można było poznać w jakie postanowienie uzbroiła go rozpacz. Jeżeli Huronowie i przyjdą, nie tak łatwo im będzie, jak sobie myślą, dostać się tutaj; przemówił sam do siebie opierając głowę o skałę, i odtąd z oczyma ciągle zwróconemi na