Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/216

Ta strona została przepisana.

nieco, wkrótce uczyniła mocne na słuchających wrażenie i kazała zapomnieć o nędznym przekładzie śpiewu, tak starannie wyszukanego przez Dawida. Alina czule zwróciwszy na psalmistę osuszone ze łzów oczy jawnie wyrażała niezmyśloną roskosz. Uśmiech zadowolenia na ustach Kory był nagrodą imiennikowi króla proroka za pobożną gorliwość. Wypogodziło się nawet zachmurzone czoło Hejwarda, kiedy wzrok jego oderwany na chwilę od otworu jaskini spotykał kolejno, to zapał błyszczący w oczach śpiewaka, to słodszy promyk, co jaśniał pod zwilżonemi jeszcze rzęsami Aliny.
Skoro muzyk postrzegł takie wrażenie na słuchaczach, zadowolona miłość własna wróciła głosowi jego całą moc i pełność, nie ujmując bynajmniej słodyczy. Lecz właśnie kiedy pod sklepieniem jaskini śpiew wdzięczny zaczął brzmieć najsilniej; straszliwy krzyk nad nią przerwał głos śpie-