Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/222

Ta strona została przepisana.

franowych gałęzi w ręku i rozprawiając żwawo z miną tryumfującą pokazał ma plamy krwi na nich; Hejward z częstego powtarzania: Długi karabin, domyślił się treści słów jego. Dziki rzuciwszy potém skrwawione gałęzie na kupę zasłaniającą wejście do drugiej pieczary, zakrył szczelinę. Dalsi idąc za jego przykładem zwalili na nię cały chrust wyniesiony z jaskini pierwszej, i tym sposobem mimowolnie przyczynili się do zabezpieczenia osób ukrytych w drugiej. Wątłość tej zapory stanowiła właśnie jej dzielność, każdy bowiem sądził że ktoś inny w czasie rozruchu zsunął tę kupę chrustu i nikt nie myślał jej roztrząsać.
W miarę jak zasłona rozpięta wewnątrz uchylała się przed co raz zsiadlejszém brzemieniem gałęzi narzucanych zewnątrz; Dunkan oddychał wolniej. Nie mogąc już wreszcie nic widzieć, powrócił znowu na swoje miejsce, skąd miał przed oczyma wyj-