Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/230

Ta strona została przepisana.

kiem, że zapewne nieodmówi wytłumaczyć bezbronnemu nieprzyjacielowi, czego chcą od niego zwycięzcy.
— Pytają oni u niego, gdzie jest strzelec, Co zna wszystkie manowce lasów, — odpowiedział Magua złą angielszczyzną, i przykładając rękę do ramienia przewiązanego gałęźmi szafranu; — Długi Karabin, — dodał i dzikim uśmiechem; — jego strzelba jest dobra i oko nigdy się nie zmruża, lecz równie jak mała strzelbeczka wodza białego, nie może wydrzeć życia Chytremu Lisowi.
— Lis nie tak mało jest mężny, — rzecze Hejward, — żeby myślał o ranie odniesionej na wojnie i wyrzucał to ręce, która ją zadała.
— Czy to wojna była natenczas, kiedy Indyanin zmordowany usiadł pod dębem posilać się swoim ziarnem? Kto napełnił lasy zaczajonymi nieprzyjaciółmi? Kto mu chciał schwytać ręce? Kto miał pokój na języku, a krew w sercu? Czy Magua mówił