Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/237

Ta strona została przepisana.

skiego wodza, opierała się na bardzo Wątłej podstawie, na jego sile osobistej raczej, niżeli na jakich pobudkach umysłowych; a za tém o stopniu niebezpieczeństwa wnosić należało z liczby otaczających go istot dzikich. Rozkaz naczelnika mógł bydź złamany w tejże chwili, kiedyby któremu zapaleńcowi przyszło do głowy, cieniom krewnego lub przyjaciela posłać ofiarę. Mimo więc całą wytrwałość i odwagę zamierało serce Hejwarda, skoro który z drapieżnych nieprzyjaciół zbliżał się do dwóch sióstr nieszczęśliwych, albo choć tylko zwracał ponure spójrzenie na te istoty, nie zdolne odeprzeć najmniejszego gwałtu.
Obawa jego uśmierzyła się jednak, kiedy zobaczył, że wódz w celu niby narady wojennej przywołuje wojowników do siebie. Rozprawiano nie długo, nie wielu występowało mówców, i jak się zdawało, jednomyślne zaszło postanowienie. Ponieważ mówiący często wskazywali rękoma w stro-