Rolnik uciekając od tych miejsce niebezpiecznych, cofał się aż do środka najdawniejszych osad; a wojska liczniejsze od tych, które nieraz rozrządzały koroną w macierzystych krajach, zagłębiały się w tutejsze lasy, skąd nigdy nie wychodziły inaczej, jak wycięczone trudami, albo zrażone przegraną i podobne do cieniów występujących z grobowców.
Chociaż zatrudnień spokojnego przemysłu nie widziano w tych zakazanych stronach, lasy jednak były pełne ludzi. Po dolinach i trzebieżach[1] brzmiała muzyka wojenna, a echa gór powtarzały okrzyki walecznej i nierozważnej młodzieży, która dumna ze swojej żywości i siły, wdzierała się na ich wierzchołki, żeby wkrótce usnąć w długiej nocy zapomnienia.
Na tém to polu walk krwawych, zdarzenia, które tu opisać chcemy, zaszły w trze-
- ↑ A glade.