Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/302

Ta strona została przepisana.

lecz piekielny duch zemsty wnet inną myśl mu natchnął. Zwróciwszy się nagle, z przeraźliwym krzykiem podskoczył do Kory, i z daleka jeszcze rzucił na nię siekierą, jakby oznajmując co ją czeka. Ostre narzędzie zadrasnęło tylko drzewo i przecięło sploty krępujące brankę. Uwolniona Kora zamiast coby miała uciekać, przybiegła do Aliny i tuląc ją do siebie, drzącemi rękami starała się rozerwać jej więzy. Szlachetny ten rys przywiązania zmiękczyłby każdą inną potworę, prócz Hurona. Chciwy krwi barbarzyniec, dognał Korę i chwyciwszy ją za włosy wolno puszczone po jej szyi i ramionach, odwrócił ją twarzą do siebie, żeby widziała nóż, co tak okrutnym sposobem miał zdjąć tę piękną ozdobę z jej głowy. Ale za ten moment tyrańskiej uciechy ciężko przypłacił morderca. Unkas w tej chwili rozciągnąwszy trupem pierwszego nieprzyjaciela, rzucił wzrok koło siebie, jak rozjuszony lew nowej, szukając