Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/314

Ta strona została przepisana.

czytam ją ciągle, nigdy jeszcze nie potrzebowałem ni tłumaczeń ni wykładów.
— Jakiż jej tytuł? — zapytał psalmista, biorąc w prostém znaczeniu przenośne słowa Sokolego Oka.
— Masz ją otwartą przed twojemi oczyma, — odpowiedział strzelec; — właściciel jej niezazdrośny: wszystkim pozwala czytać. Słyszałem że są tacy którym ksiąg potrzeba, żeby się przekonali o bytności Boga. Może w osadach ludzie tak potwornie przekształcili jego dzieła, że co jest jasnem i widoczném na pustyni stało się wątpliwém śrzód kupców i księży. Ale jeżeli jest choć jeden niedowiarek taki, niech tylko od wschodu do zachodu słońca pochodzi ze mną po tych lasach, przekonam go, że głupi, a jego głupstwo największe, że chce stanąć na równi z istotą, której dobroci i władzy nigdy nawet wyrachować nie zdoła.
Skoro Dawid postrzegł, że jego przeciw-