coś sobie, a Szyngaszguk rodowitym językiem opowiadał synowi pokrótce bitwę, którą będąc jeszcze młodym toczył w tém ustroniu. Jakiś smutek i razem tryumf wydawał się w jego głosie.
Tymczasem siostry pozsiadały z koni, z radością zabierały się wypocząć kilka godzin w chłodzie wieczornym i w miejscu, gdzie prócz źwierząt leśnych nie lękały się nikogo.
— Mój waleczny przyjacielu, — rzecze major do strzelca, skoro ten wyszedł z pomiędzy rozwalili, — czy nie lepiej żebyśmy obrali inne, mniej znajome, mniej uczęszczane miejsce?
— Nie łatwo pan dzisiaj znajdziesz człowieka, coby wiedział że ta twierdza jest, lub kiedykolwiek była tutaj, — odpowiedział Sokole Oko powolnym i smutnym głosem. — Nie zawsze to pisano książki o podobnych utarczkach, jaka tu niegdyś zaszła między Mohikanami a Mohawkami, podcza8 wojny
Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/333
Ta strona została przepisana.