Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/335

Ta strona została przepisana.

to ten mały wzgórek, na którym nasze panie dosyć wygodnie siedzą, chociaż jego podstawą są kości Mohawków.
Na te słowa obie siostry zerwały się nagle, pomimo świeżo widziane i tylko co nie doświadczone okropności nie mogąc słyszeć bez wstrętu, że siedziały na mogile hordy dzikich. Prawdę rzekłszy, słabe światełko zmroku ciemniejącego nieznacznie, głucha cisza rozległych lasów, szczupły przestwór ich stanowiska opasany czarną ścianą gęstych i wyniosłych sosen; to wszystko przyczyniało się bardzo do wzmocnienia przerażających wrażeń.
— Już ich nie masz; nie lękajcie się panie, — rzecze strzelec z melancholicznym uśmiechem poglądając na przestrach kobiet. — Nie wydadzą oni teraz okrzyku wojny, ani tomahawku nie podniosą, a ze wszystkich co się przyczynili do umieszczenia ich tutaj, ja i Szyngaszguk żyjemy tylko. Dalsi towarzysze nasi byli to jego bracia i kre-