Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/340

Ta strona została przepisana.

Dankan postanowił sobie przepędzić noc na straży u drzwi zwaliska zaszczyconego imieniem starej warowni, lecz strzelec postrzegłszy jego zamiar, rzekł wyciągając się spokojnie na trawie i ukazując mu Szyngaszguka: — Oczy człowieka białego są za ciężkie, za tępe do czatowania w podobnym razie. Mohikan będzie nas pilnował; myślmy tylko o spaniu.
— Zasnąłem wczoraj na mojem stanowisku, — rzecze Hejward, — i dla tego mniej potrzebuję snu niżeli wy, coście lepiej wypełnili powinność żołnierską. Wszyscy trzej zatém wypocznijcie teraz, a ja będę stał na pikiecie.
— Nie żądałbym lepszej pikiety, gdybyśmy byli przed białemi namiotami 66go półku i w obec takich nieprzyjaciół, jak Francuzi; ale wśrzód ciemności i na pustyni, nie więcej sądzić możesz od dziecka i czujność pańska na nic się nie przyda. Proszę