Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/344

Ta strona została przepisana.

się za ścianą słodki głos Aliny, — wypoczęłyśmy dosyć i jesteśmy gotowe jechać; ale sam, jestem pewna, że całą noc czuwałeś nad nami, jeszcze po dniu tak okropnym!
— Powiedz raczej Alino ze chciałem czuwać, ale zdradziły mię nieposłuszne me oczy, — odpowiedział Hejward. — już drugi raz pokazałem, ze jestem niegodzien opiekować się wami.
— Nie zapieraj się Dunkanie, — rzecze Alina z uśmiechem, w całej świeżości wdzięków, ożywionych snem posilnym, wychodząc na blask księżyca, — ja wiem, ze zapominasz się czasami kiedy chodzi o ciebie samego, ale o bezpieczeństwo innych zawsze jesteś troskliwy. Czy nie możemy zaczekać tu kilka godzin, żebyś wypoczął trochę, równie jak ci poczciwi ludzie. Kora i ja staniemy teraz na straży, i z przyjemnością najpilniej odbędziemy naszą kolej.
— Gdyby wstyd snu pozbawiał, całe życie nie zmrużyłbym oka, — odpowiedził