Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/351

Ta strona została przepisana.

się co krok, jak przestraszono daniele, których jednak ciekawość prowadzi do przedmiotu ich trwogi. Jeden z nich zawadził nogę o wspomnianą już mogiłę i szybko schylił się ku ziemi, a natychmiast dobitne jego poruszenia dały poznać, iż się domyślał, co ten wzgórek ukrywał. W tej chwili Hejward postrzegłszy, że strzelec probował czy nóż łatwo z pochew wychodzić może i czy krzemień u strzelby dosyć pewny, przygotował się również do nieuchronnej już bitwy.
Dzicy byli tak blizko, iż najmniejsze poruszenie któregokolwiek konia nie uszłoby ich słuchu, lecz skoro ujrzeli i poznali mogiłę, zdawało się że ona tylko, całą zajmowała ich uwagę. Odtąd zaczęli rozmawiać cichym i uroczystym głosem, jak gdyby religijnem uszanowaniem lub jakąś niepojętą trwogą przejęci byli. Odeszli potem rzucając jeszcze bojaźliwe spojrzenia na zwaliska, skąd lękali się zepewne ujrzeć wy-