Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/36

Ta strona została przepisana.

pania żołnierzy oddalających się niewidzialnie do ucha ich towarzyszy pozostałych w obozie, już ostatni z opóźnionych skrył się pomiędzy drzewami, a jeszcze przed chatą niepospolitej wielkości, u drzwi której przechodziły się straże zwykle czuwające nad bezpieczeństwem osoby jenerała angielskiego, widać było przygotowania do wyjazdu. Na dziedzińcu stało sześć koni osiodłanych w ten sposób, iż dwa z nich przynajmniej zdawały się bydź przeznaczone dla dam znakomitych, rzadko widywanych tak daleko w głębi pustyń tamecznych. Trzeci miał czaprak z herbami oficera sztabu. Proste rzędy i tłomoki na innych były znakiem, że miały nieść sługi czekające już rozkazu swych panów. Kilka gromad żołnierzy i próżniaków zebrało się na to rzadkie widowisko; pierwsi wychwalali śliczny skład i dzielność oficerskiego konia, drudzy gawronili na wszystko z ciekawością głupowatą. Był wszakże między nimi czło-