Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/362

Ta strona została przepisana.

w niewolą; czy nie słyszałeś o tem? Prowadzę je do jenerała.
— Dalibóg, żal mi was panie, — rzecze młody grenadyer, grzecznie i zgrabnie podnosząc rękę do czapki; — ale cóż robić; zdarzenie to wojenne. Proszę pocieszyć się jednak; jenerał nasz równie dla kobiet grzeczny, jak dla nieprzyjaciół straszny.
— Tacy są zwyczajnie rycerze francuzcy, — rzecze Kora, prędko zdobywając się na przytomność umysłu; — bądź zdrów przyjaciela; życzyłabym żebyś przyjemniejszą odbywał powinność.
Żołnierz ukłonem podziękował za uprzejmość; Hejward powiedział mu: Dobranoc, towarzyszu, i podróżni ruszyli dalej; a szyldwach przechodząc się po nad brzegiem stawu, zapewne natchniony widokiem młodych piękności, zaczął nucić narodową piosnkę: Niech żyje wino, dziewczyna! i t. d.
— To szczęście że pan mogłeś z nim rozmówić się po francuzku, — rzecze Sokole