Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/365

Ta strona została przepisana.

się Hejward, lękając się aby przykra wiadomość nie doszła uszu kobiet, i własne wzruszenie uciszając, prawie takiemiż uwagami, jak strzelec. — już się stało; nie masz co poradzić temu; — dodał. — Widzisz wyraźnie, że jesteśmy na linii rozstawionych pikiet nieprzyjacielskich; kędy udamy się teraz?
— Tak, — odpowiedział Sokole Oko zarzucając strzelbę na ramię, — już się stało, słusznie pan mówisz, nie masz co myśleć o tém. Ale doprawdy, Francuzi jak widzę nie żartem obiegli twierdzę; nie łatwo pomiędzy nich przemknąć się ciszkiem.
— I nie wiele już pozostaje nam czasu, — rzecze major, poglądając na obłok mgły rozciągający się szybko.
— Bardzo nie wiele, to pewno; jednak za pomocą opatrzności możemy wywinąć się dwoma sposobami, o trzecim nic wiem.
— Jakiemiż to? zmiłuj się mów prędzej, czas drogi.