Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/39

Ta strona została przepisana.

Kiedy żołnierze przez poszanowanie dla świętego obwodu głównej kwatery stali zdaleka od miejsca, gdzie widziano przygotowania do podróży, opisany dopiéro człowiek poufale zbliżył się do służących i bez ogródek zaczął dawać swoje zdanie o koniach.
— Mnie się zdaje, przyjacielu, — odezwał się głosem równie dziwnym dla słodyczy dźwięku, jak sam był dla niekształtności ciała, — że ten koń nie jest krajowy i zapewne sprowadzony ze strón dalekich, może z małej wyspy zamorskiej. Nie chlubiąc się mogę mówić o podobnych rzeczach, byłem bowiem w dwóch portach: w jednym co leży przy ujściu Tamizy i bierze nazwisko od stolicy starej Anglii; w drugim tak nazwanym Niuhawen. Widziałem tam mnóstwo zwierząt czworonożnych, które kapitanowie brygów i okrętów, jak do Arki Noego, ładowali do swoich statków na przedaź do Jamaiki, ale nigdy nie zdarzyło mi