Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/394

Ta strona została przepisana.

rozjaśniła ich czoła. Nie dziw więc ze młody żołnierz spotkawszy je niespodziewanie, zapomniał na chwilę, o wszelkim innym przedmiocie swych myśli. Prędka Alina jednak wyprzedziła go, w słowach.
— Otoż jest nasz wiarołomny i niegrzeczny rycerz, co opuściwszy swoje damy w szrankach, śpieszy na niebezpieczeństwa potyczki! — odezwała się młoda piękność tonem wymówki niby, chociaż jej oczy, jej uśmiech i poruszenia ręki, zdradzały udanie. — Tyle już dni, tyle wieków czekamy, czy nie przyjdzie upaśdź nam do nóg i pokornie błagać przebaczenia za tak haniebny ucieczkę, bo nigdy daniel przepłoszony, jak mówił nasz szanowny przyjaciel Sokole Oko, nie mógł uciec prędzej.
— Domyślasz się zapewne Hejwardzie, że Alina mówi, jak mocno pragnęłyśmy oddać tobie podziękowania należne, — rzecze mniej wesoła i poważniejsza Kora. — Ale w samej rzeczy tak długie niewidzenie się