Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/411

Ta strona została przepisana.

trzyła moich przyjaciół czerwonych, — rzecze Montkalm, zostawując bez odpowiedzi uczynione pytanie i rzucając wzrok na gromadę Indyan, którzy chociaż nie mogli słyszeć rozmowy, pilną jednak zwracali na nię uwagę; — i tak już dosyć mi trudno skłaniać ich do szanowania zwyczajów, przyjętych w wojnach narodów cywilizowanych.
Hejward przypomniawszy niebezpieczeństwa i cierpienia, jakich z towarzyszkami podróży wśrzód tych barbarzyńców doświadczył, zamyślił się i milczał.
— Ci ichmość, — mówił dalej Montkalm sądząc że otrzymał przewagę i chcąc z niej korzystać, — są straszni kiedy się rozgniewają, a wiadomo panu jak nie łatwo ich gniew pohamować. No cóż, będziemy mówili o warunkach kapitulacyi?
— Mnie się zdaje, że Pan jenerał nie dosyć znasz moc naszej twierdzy i siłę jej załogi.
— William Henryk, nie jest to Kwebek.