Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/435

Ta strona została przepisana.

wa, i z widoczną niechęcią patrząc na oddalanie się swoich żołnierzy, natychmiast zapytał o przyczynę.
— Czyliż nie jest naszym interesem, nieokazywać najmniejszej nieufności? — odpowiedział Hejward. — Pan Montkalm honorem swoim zaręcza nam bezpieczeństwo, i dla okazania że polegamy na jego słowie, kazałem im oddalić się trochę.
— Możesz mieć słuszność, majorze; ale ja nie bardzo ufam tym wszystkim panom markizom, jak oni tytułują siebie. Dyplomata szlachectwa tak są spospolitowane w ich kraju, iż niekoniecznie wyobrażenie honoru łączyć z niemi można.
— Zapominasz pan, że mamy rzecz z oficerem, który równie w Europie jak w Ameryce tyle się odznaczył. Niepowinniśmy, zdaje się, lękać się człowieka, ze słusznie nabytej sławy znanego powszechnie.
Stary wódz dał znak iż przestaje na tém, lecz surowy wyraz jego twarzy nie zapowia-