tylko krzyknęła z przestrachu kiedy goniec indyjski chcąc im przodkować gościńcem, przemknął mimo niéj niespodzianie. Nagłe to ukazanie się Indyanina inne sprawiło wrażenie na starszej: w pierwszem wzruszeniu pozwoliła ulecieć zasłonie i można było widzieć, że kiedy czarne jéj oczy śledziły każdy krok dzikiego, twarz tymczasem wyrażała litość, zadziwienie i wstręt razem. Miała włos czarny i połyskujący się jak pióra krucze, płeć nieco śniadą, ale bardzo świeżą i gładką; wszystkie rysy doskonale kształtne i pełne godności. Lekki jej uśmiech politowania, niby nad własną słabością chwilową, odsłonił drobne i bielutkie zęby. Spuściła wreście znowu zasłonę, i z głową w dół schyloną jechała w milczeniu, jakby myśli jej wcale czém inném, nie tém co ją otaczało zajęte były.
Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/44
Ta strona została przepisana.