Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/475

Ta strona została przepisana.

— Pódź! — zawołał potém, okrwawioną ręką chwytając Korę za suknię; — pódź do wigwamu Hurona! Czyliż ci tam nie będzie lepiej niż tutaj?
— Precz odemnie! — odpowiedziała Kord odwracając głowę.
Indyanin wyciągnął jej przed oczy zbroczoną we krwi rękę i rzekł z okrótnym uśmiechem:
— Ona czerwona; ale ta czerwoność z żył białych.
— Potworo! — zawołała nieszczęśliwa, — to ty jesteś sprawcą wszystkich tych okrócieństw!
— Magua wielki wódz, — odpowiedzią Huron tonem tryumfującym. — No cóż, czy dziewczyna czarnowłosa pójdzie za nim do jego narodu?
— Nie! nigdy! odważnie wyrzekła Kora: — zabij mię, jeśli chcesz, nasyć twoję zemstę piekielną.
Magua sięgnął po tomahawk, lecz wnet