Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/478

Ta strona została przepisana.

wzruszony i umieścił Alinę na jedném z nią siodle. Wziąwszy potém cugle szybko poprowadził w głąb lasu.
Dawid w mniemaniu dzikich i tego nawet nie wart żeby go pozbywać się uderzeniem tomahawku, widząc iż nikt o nim nie myślał, zarzucił długą swą nogę na pozostałego konia, i jako człowiek zawsze ścisły w pełnieniu wszystkiego, co sobie za powinność uważał, jechał przy nieszczęśliwych siostrach tak blizko, jak mu niedogodna droga pozwalała.
Wkrótce zaczęli wstępować pod górę, lecz ponieważ ruch jazdy, orzeźwiał powoli Alinę, Kora mając uwagę raz zajętą troskliwém staraniem koło siostry, drugi raz rozerwaną gwałtownym krzykiem podnoszącym się z doliny, nie zwalała dokąd ich prowadzono i aż, dopiéro na spłaszczonym wierzchołku skały, poznała miejsce gdzie przed kilku dniami, bardziej ludzki przewodnik uważał ich za bezpiecznych zupeł-