Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/505

Ta strona została przepisana.

go nogą i odszedł tak obojętnie jak od psa zdechłego. Strzelec bardzo dobrze zrozumiał co znaczyło to wszystko i znowu oddając się wzruszeniom własnego gniewu, zaczął wyrzekać przeciw jenerałowi francuzkiemu.
— Sama tylko — rzecze — nieskończona mądrość i moc bez granic, ma wolą tak jednym zamachem tylu ludzi zmiatać z powierzchni ziemi; bo sam Bóg tylko wie, kiedy uderzyć, a kiedy zatrzymać rękę. I któż prócz niego potrafi nagrodzić choć jedno stworzenie które pozbawia życia? Co do mnie, mam sobie nawet za szkrupuł ubić drugiego daniela póki pierwszego nie zjem, chyba że się wybieram w daleką drogę albo na długą zasadzkę. Na polu bitwy zaś, w obec nieprzyjaciela, to co innego! Tam każdy szuka śmierci ze strzelbą lub tomahawkiem w ręku, podług tego, jak ma skórę białą lub czerwoną. Unkas, przejdź tędy, niech ten kruk