Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/519

Ta strona została przepisana.

jego zapał ustąpił miéjsca najsmutniejszemu zwątpieniu. Strzelec pomyśliwszy chwilę, znowu zaczął mówić nie zważając zgoła na zmianę twarzy majora.
— Nie masz w lasach kobiéty, którejby noga mogła podobny ślad zostawić; jest on zatém czarnej kosy, albo jéj siostry. Dwa znalezione szmatki pokazują, że pierwsza przechodziła tędy; ale gdzież są znaki przechodu drugiej? Cóż robić; idźmy śladem jaki mamy, a potem, jeżeli nieukaże się nowy, wróciemy na równinę szukać innej drogi. Unkas, ruszaj naprzód i nie spuszczaj oka z liści suchych; ja będę uważał na krzaki. No, przyjaciele, dalej: już słońce zniża się nad góry.
— A ja? — zapytał Heiward — czy nie mogę mieć czynności jakiej?
— Pan? — rzecze strzelec śpiesząc już w ślad swoich przyjaciół czerwonych; — pan idź za nami i jeżeli zobaczysz znak jaki, strzeż się żebyś go nie zepsuł.