Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/525

Ta strona została przepisana.

stawionych przy murze, miało składać cóś na kształt poddasza. Unkas skończył robotę przykrywszy je gałęźmi i wskazał palcem to doczesne mieszkanie. Hejward zrozumiał niemy wyraz młodego Indyanina, wprowadził Munra do budy, radził mu wypocząć trochę, ale sam nie zdolny zachęcił; go przykładem, wyszedł na otwarte powietrze.
Kiedy Sokole Oko i jego dwaj towarzysze przy roznieconym ogniu posilali się skromną wieczerzą, kawałkiem niedźwiedziny wędzonej; młody major wstąpił na zwaliska wieży oblane wodami Horykanu. Wiatr ustwał; fale ciszej i jednostajniej płukały piasczyste brzegi; chmury jakby zmordowane lotem gwałtownym opadły na dół widokręgu, tylko lżejsze obłoczki nakształt stada ptaków spłoszonych z wieczornego siedliska, kręciły się nad skałami i jeziorem. Gdzie nie gdzie gwiazdka podobna do promienia przeszywającego ciemny błękit