Ale wracając do przyszłego życia, majorze; słyszałem nie raz na kazaniu, że w niebie jest najwyższa szczęśliwość; lecz każdy na czém innem tę szczęśliwość zakłada. Ja, naprzykład, mówiąc bez obrazy woli Opatrzności, niebardzo miałbym sobie za szczęście siedzieć cały dzień zamknięty i słuchać kazania, kiedy wrodzoną mam skłonność do polowania i ruchu.
Dunkan i sam natenczas mniemając że słyszy swar wilków, skoro mu strzelec wytłumaczył przyczynę szmeru, uspokoił się zupełnie i ciekawy na czém się skończy ta rozprawa towarzysza, zaczął uważniej go słuchać.
— Trudno jest powiedzieć, — odezwał się nareszcie, — co człowiek będzie czuł potém, kiedy ulegnie wielkiej i ostatniej zmianie.
— Byłoby to okropnie, — kończył strzelec swoje, — dla człowieka który tyle dni i nocy przepędził na wolném powietrzu.
Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/530
Ta strona została przepisana.